Tomasz Ganicz pisze:
z jakichś powodów nienaturalny. Pewnie tak jest łatwiej, bo jak ktoś sprawuje władzę, to można na niego zwalać winę za wszelkie niepowodzenia, a jak nikt nami nie rządzi, to cała odpowiedzialność za niepowodzenia spada na nas samych :-).
Z drugiej strony to jest normalne, że każdy ma jakąś część władzy nad światem, a część deleguje na innych (własną wolą lub mocą konwencji społecznych), tylko nie myślimy o tym w ten sposób.
Mogę zdecydować czy pójdę w lewo czy w prawo, czy pomogę komuś czy nie (to było chyba w szwedzkiej książeczce dla dzieci - "córeczko, możesz mi pomóc z komputerem? coś mi nie działa..." - "teraz nie mogę, tato!" - i to też jest władza) itp.
Delegowanie nie jest jednorodne. Są centra władzy i "poddani", ale mnie projekty Wikimediów przypominają bardziej teren samorządny niż hierarchię. Jesteśmy tu każdy gospodarzem na terenie, ale są różni gospodarze. Są zwykli kmiecie, którzy tylko robią swoje i nie mają ochoty nic zmieniać poza tym, ale są też Borynowie, którzy są ważniejsi we wsi. Ale i oni nie sa wszechmocni - jak sobie wezmą jakąś Jagnę wbrew dobrym obyczajom, to wieś zacznie ich izolować - więc tworzą się też "kliki" celowe oraz zwykłe koterie, że ktoś z kim trzyma i chętniej z nim coś zrobi niż z innym.
Żeby było jasne: władza to możliwość wdrażania "swego", ale wcale nie powiedziane ani że to "swoje" jest szkodliwe ani że koniecznie inni przyjmą to niechętnie - to właśnie mniej lub bardziej charyzmatyczni liderzy, którzy dzięki działaniu wspólnemu mogą więcej zdziałać. De facto delegacja władzy jest konieczna po prostu do podejmowania jakichś skoordynowanych działań wspólnych i tyle.
Tak, koncepcja "samorządu" wydaje mi się najbliższą rzeczą z rzeczywistości, która odzwierciedla się na Wikimediach. Jak wiadomo i w samorządach zdarzają się problemy, niekwestionowani liderzy, przekręty, niepokorni indywidualiści, kliki itp.
Więc może zamiast "Księcia" zna ktoś prace poświęcone relacjom władzy w samorządach/gminach itp.? Byłbym ciekaw takiego poziomu rozważań.