06-02-21, Aegis Maelstrom sandbox@o2.pl napisał(a):
Witam, wobec braku odzewu to prawdopodobnie mój ostatni post w tej sprawie.
Czy liczyłem głosy osób z irca - większość "zwykłych wikipedystów" była za. Lwia część ircowników zaś się nie wypowiedziała, na drugim miejscu była opcja przeciw.
A kogo konkretnie zaliczyłeś do "tych z irca" i tych "zwyłych"? Ja bywam na ircu, ale nie czuję się zupełnie członkiem grupy "tych z irca". Odzywam się tam jak mam do kogoś jakiś interes - to po prostu dość wygodna forma komunikacji, wokół której ostatnio próbuje się tworzyć jakąś teorię spiskową.
Nie można na tym przykładzie wyciągać jednoznacznych wniosków, ale to jest jakiś symptom, z którym trudno IMHO polemizować. Korelacja jest wyraźna.
Możesz dokładniej przybliżyć jak konkretnie ustaliłeś tę korelację? Podaj listę tych których uważasz za "zwykłych" i "niezwykłych" i porównaj ją z listami w głosowaniach. Wg. będą spore problemy wogóle ze zdefiniowaniem obu tych list, co mocno podważa sens tej korelacji.
Czy umawianie się na ircu by uwalić jakąś kandydaturę i lekkie "przyciskanie" >potencjalnych głosujących, w dodatku przez innego biurokratę i niedzoszłego biurokratę >nie jest niczym wielkim - nie wiem. Ale uważam, że jest to politykowanie w bradzo słabym stylu.
Tu się mogę zgodzić, aczkolwiek jak to już zostało ustalone to nie były dokładne logi, ale dość mocno pocięte w bardzo selektywny sposób, po to aby udowodnić pewnę tezę, stanowią więc dość słaby "materiał dowodowy".
I nie jest to działanie dojrzałe, tak jak rewanżyzm Warksa o którym słyszę (ban Wlosa) czy widzę (oddany parę godzin później głos na PUA z bezczelną argumentacją). Ja nie wiem, czy tej dziecinady nie podpiąć pod wandalizm.
Myślę, że tutaj to już zupełnie idziesz w kierunku tworzenia pewnej teorii spiskowej, w szczególności przez przypisywanie WarXowi motywów, których podejrzewam, że jednak nie miał. Idąc dalej tym tropem można by powiedzieć, w sposób równie nieuzasadniony, że wysłanie maila z logami przez Łosia było też formą rewanżu. On startował niedawno na admina i dostał wyjątkowo mało głosów za i wyjątkowo dużo przeciw. Podejrzewam, że mocno go to zabolało.
Jedna sprawa, że Wikipedia uczy konformizmu - nie wychylaj się, bo nie zostaniesz administratorem/... , "nie będziemy cię lubić" i w ogóle to nie po koleżeńsku kogoś krytykować, szczególnie tak uznanych wikipedystów jak ... .
Konieczność pewnego konformizmu ze strony kandydatów na adminów wynika w pierwszym rzędzie z regulaminu wyboru. Jak się podpadnie zbyt dużej liczbie wikipedystów to się się nie przejdzie. Akurat IRC nic tu do rzeczy nie ma. Co więcej na IRC jest możliwość przekonania do własnej osoby, tych którzy zagłosowali przeciw - tak jak np. zrobił to Gdarin z Tawem.
Brakuje mi osobiście oderwania kwestii A od kwestii B - przecież można byc świetnym wikipedystą, wspaniałym człowiekiem etc. - ale popełniać błędy. Tymczasem tutaj to leci całościowo - albo ktoś ma licencję na prawie wszystko, albo jest potępiony w czambuł jak pan K. albo bezimienne "IPki".
Niektórzy rzeczywiście zaprocowywują sobie na potępienie - ale akurat w przypadku K to było widać, że naprawdę dużo trzeba aby zapracować sobie na stałe potępienie i że ogólnie społeczność Wikipedii toleruje aspołeczne zachowania bardzo długo.
Trudno więc kogokolwiek pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Przypomnę tylko kontrowersje wokół Tawa czy kilka bardzo kontrowersyjnych rozstrzygnięć biurokratów. Coś się stało? - Nic, psy poszczekały, paru wikipedystów odeszło, karawana jedzie dalej. I teraz też pojedzie. Fajnie jest potem narzekać, że np. Selena odeszła, trudniej już spytać dlaczego.
Selena to z tego co pamiętam odeszła głównie w związku z nowym regulaminem na administratora. Ona chciała starego, przy którym uwalić kandydata było znacznie łatwiej niż obecnie, oraz ogólnie była przeciw biurokratyzowaniu Wikipedii i zabaw w dokładne liczenie głosów.
W USA takie coś nazywane się whistle-blowingiem i spotyka się z powszechną akceptacją, bo kwestie etyki organizacyjnej są silnie podkreślane. U nas jednostka zgłaszająca błąd dostaje rózgę, żeby nie psuła miłej atmosferki, bo X wielkim wikipedystą jest.
Miła atmosfera pracy na Wikipedii jest moim zdaniem dość ważna. Zanim się zacznie wszczynać o coś awanturę warto się jednak zastanowić jakie to ma przynieść efekt i czy wogóle warto.
Działo się to już na wiki wielokrotnie. Może potrzebny jest szósty filar - cytat: "nich się wstydzi ten kto robi, nie ten, kto widzi".
I tak i nie. Jak ktoś Cię podsłuchuje a potem obgaduje, na dodatek w dość nieprzyjemny sposób, to raczej tracisz do niego zaufanie i nie chcesz w przyszłości mieć z nim do czynienia. Myślę, że nawet w USA nikt nie lubi jak go podsłuchują.
Cała sprawa mocno zniechęca mnie do kontynuowania przygody z Wikipedią, a i tak spraw w "świecie realnym" i tak mam pod dostatkiem. A nie bardzo liczę, że coś się zmieni na lepsze.
No niestety - to jest właśnie jeden z negatywnych efektów psucia atmosfery i "whistle-blowingu" jak to nazwałeś. Mechanizm jest taki: jedni angażują się po jednej stronie, drudzy po drugiej a potem następuje ciągła eskalacja wzajemnych podejrzeń i w końcu część z tych, którzy czują się "przegrani" odchodzi z Wikipedii.
-- Tomek "Polimerek" Ganicz http://www.ceti.pl/kganicz/poli/kontakt.html