picus-viridis pisze:
"Polskojęzyczne" to są niektóre mass-media w opinii Ojca Dyrektora et consortes, a było Ludowe Wojsko Polskie w/g Leszka Moczulskiego - więc kojarzy się tak sobie.
Doskonale wiem jak się kojarzy, ale m.in. dlatego tak pozostało, że nikt się do tego określenia nie przyznaje, więc pozostało w uzusie jako obelga (a w najlepszym razie zarzut). Historia zna jednak słowa, które całkiem zmieniały konotację - od "czerstwy" po "impresjonizm".
Zaś co do uwagi szwedzkiego, to stawiam dolary przeciw orzechom, że większość jednak nie ma wcale poczucia, że w ogóle istnieje różnica między językiem polskim a byciem Polakiem. Jako Polacy jesteśmy dość homogeniczni, a liczną tzw. Polonię traktujemy po prostu jak Polaków za granicą, a nie jak obywateli innych państw czy nawet kultur.
To, że jakaś informacja istnieje, nie wystarczy, żeby ktoś w ogóle po nią sięgnął. Dlatego właśnie mówiłem właśnie o roli edukacyjnej - nie czekamy, aż ktoś sprawdzi taką definicję, tylko od razu informujemy o naszej specyfice, czyli że stanowimy autonomiczną część globalnego projektu, który dzieli się na języki, a nie narodowości. To nawet dobrze, że takie sformułowanie jest nieco nienaturalne - dzięki temu zwraca uwagę na coś szczególnego.
***
Myślę, że to kwestia przede wszystkim zmiany nastawienia. Jakiś czas trwało, zanim z ilości artykułów przenieśliśmy ciężar na jakość, i dopiero 0,5 mln haseł przyniosło zdecydowaną zmianę. Pora teraz na następne przejście mentalne i dopiero je sygnalizuję, bo właśnie mi się krystalizuje.
Rozwój projektu w naturalny sposób ma pewne etapy, i - jak pokazał przykład Nupedii, a jasno potwierdza Citizendium - ich kolejność ma znaczenie. Moim zdaniem po przejściu podstawowego etapu ilości haseł, a następnie cyzelowania ich jakości, powinniśmy zacząć myśleć także o innych aspektach projektu, nie związanych bezpośrednio z hasłami.
Oczywiście nie znaczy to, że mamy całkiem zaniechać dbania o jakość haseł, podobnie jak przejście 0,5 miliona nie spowodowało oczywiście, że przestała rosnąć ilość, czyli nasza rozpoznawalność. Rośnie nadal, ale to już nas tak nie zajmuje - dbamy raczej o to, żeby zwiększyć naszą wiarygodność.
Ten cel już także coraz lepiej nam wychodzi - mamy całkiem sporo wersji przejrzanych, a w krytycznym haśle o katastrofie pojawiła się wreszcie ogromna ilość przypisów. Mamy też całkiem fajny porządek w dokumentacji i kategoriach, działają różne wikiprojekty, które opiekują się rozmaitymi fragmentami.
Teraz zadbajmy o to, żeby z tym, co mamy, aktywnie docierać do użytkowników. Żeby było powszechnie wiadome na czym polegają wolne licencje, na których się opieramy, i jak z nich korzystać, bo z tym mamy problem. Postarajmy się dotrzeć do użytkowników z informacją, że jesteśmy projektem globalnym nowego typu - naprawdę mocno zdecentralizowanym, a nie federacją narodów. Itp. itd.
Możemy tego nie robić i liczyć, że kto chce, sam się dowie, i dalej skupiać się na tym, co do tej pory. Ale ja uważam, że lepiej jednak wejść na kolejny poziom rozwoju (to z kolei odpowiedź dla Elfhelma - nie chodzi mi o kolejne wałkowanie jednego sformułowania, ale o coś szerszego).
***
Może to zresztą nie będzie tylko edukacja - wspominałem też o zwiększaniu ergonomii (to między innymi nowe GUI, które już po części mamy w postaci skórki Vector ze zmodernizowanym edytorem, plus być może wdrożenie całkiem graficznego edytora rodem z Wikii) oraz o mechanizmach semantycznych (o których postaram się napisać osobno). Może też zupełnie inne rzeczy, o których pomyśli ktoś inny.
Wydaje mi się w każdym razie, że dojrzewamy do wejścia na kolejny etap. Nawet jeśli nie nastąpi to w tej chwili, to już teraz trzeba zastanowić się, w którym kierunku chcemy zmierzać w następnej kolejności, gdy już mechanizm kontroli jakości haseł zacznie dawać zadowalające nas efekty i wyprowadzi nas z tym na prostą.