Wiecie co, ja już tak naprawdę to mam dosyć. I to nie Kwietnia, ale co poniektórych, którzy albo nie zauważają, albo nie chcą zauważyć problemu. Na liście dyskusyjnej, jak najbardziej dobrowolnej, w założeniu zrzeszającej pasjonatów Wolnej Encyklopedii, od kilku dobrych tygodni praktycznie dzień w dzień natykam się na obelgi Kwietnia pod adresem któregoś z wikipedystów. Pomijam fakt, że praktycznie też za każdym razem kłamie on w żywe oczy (np.ostatnio upodobał sobie zwrot o tym, że Julo "groził mu obiciem mordy...") - ale ileż można wytrzymać rynsztok lejący się z monitora? Mogę zrozumieć, że inni nie są święci, że innym też puszczają nerwy, ale w tym przypadku to już się staje jakąś zwyrodniałą normą - czyżby Wszyscy do tego przywykli?
Nie wiem, może to tylko ja mam takie dziwne poczucie honoru. Bo już nie humoru.
Andrzej z Helu