Jakub Bogusław Jagiełło napisał(a):
Przemyslaw 'BlueShade' Idzkiewicz napisał(a):
On Sun, 10 Sep 2006, Jakub Bogusław Jagiełło wrote:
Bo GFDL i admini którzy za bardzo sobie ją wzięli do serca, jest wredna i sprzeczna z wolnościowymi ideami leżącymi u podstaw Wikipedii (bo de facto często łatwiej przedrukować jakiś copyrightowany artykuł niż hasło z Wikipedii, bo wystarczy zgoda jednego autora, zamiast kilkudziesięciu, no chyba że ktoś ma za dużo miejsca na dodawanie opasłej licencji...).
AHEM??? w przypadku jakiejkolwiek licencji, czy to w pełni copyrightowej, czy copyleftowej, _wystarczy_ zgoda autora... tyle, że wolne licencje pozwalają, przy spełnieniu odpowiednich warunków, na publikację bez tejże, wyrażonej explicite, zgody...
i pomijając jego szczególny sposób wyrażania, swoich myśli, to jeśli Pietras faktycznie napisał całość artykułu o Kurowie to ma on pełne prawo dysponowania tym tekstem poza wikipedią... być może admin, o którym była mowa, nie zauważył tego faktu, lub nie jest świadomy tego, że publikując coś pod GFDL autor nie zrzeka się praw do treści, a jedynie udziela nań licencji....
Ale jakby admini byli za bardzo wojowniczy to pamiętaj że nie wyrażałeś zgody na publikację zmodyfikowanych wersji swoich artykułów pod tym samym tytułem, więc możesz im kazać poprzemianowywać artykuły, albo
?? można o odpowiedni cytat? bo coś mi się zdaje, że dziwne rzeczy opowiadasz - zdaje się, że WARUNKIEM umieszczenia treści w wikipedii jest zezwolenie na dowolne tworzenie derywatyw i chyba nie ma obostrzenia, że musi się zmieniać tytuł dzieła... ?
regards, blue.
Punkt 4A licencji. Jeśli pierwszym miejscem publikacji artykułu byłaby Wikipedia to jest tak jak myślisz. Ale jeśli artykuł zostanie najpierw, na licencji GFDL, opublikowany pod takim samym tytułem jaki ma na Wikipedii, w jakimkolwiek innym miejscu (np. na stronie autora, jak w przypadku moich opisów płazów), to de facto żeby zmienić jego tytuł autor tejże strony musi wyrazić zgodę. Dura lex sed lex... i dlatego uważam że GFDL esse delendam.
Ale żeby uzmysłowić inne takie "rodzynki" w GFDLu, pozwoliłem sobie napisać artykulik: http://tiny.pl/7pfs (szczerze mówiąc zanim zacząłem się bardziej interesować licencjami też nie wiedziałem że GFDL jest takie wredne)
Chyba Ci się bardzo nudziło :-) Tekst udaje fachowy, a się aż roi w nim od błędów i kompletnych nieporozumień. Pierwszy przykład z brzegu: "fundacja Wikimedia Polska" - taka instytucja _nie istnieje_, jest _Stowarzyszenie Wikimedia Polska_, ale ono nie jest właścicielem Wikipedii ani żadnego innego projektu Wikimedia :-)
Nikt nie jest właścicielem Wikipedii - Fundacja Wikimedia zarejestrowana w stanie Floryda, USA z siedzibą w mieście St. Petersburg, płaci za sieć serwerów i łącza, oraz na nią jest zarejestrowane logo i nazwa "Wikipedia", jednak to nie znaczy, że jest w jakimkolwiek sensie właścicielem Wikipedii jako całości.
http://en.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Copyrights
"The Wikimedia Foundation does not own copyright on Wikipedia article texts and illustrations. It is therefore useless to email our contact addresses asking for permission to reproduce content."
GFDL pozwala na rezygnację z coveru i innych stałych elementów i Fundacja Wikimedia (amerykańska) zwalnia wyraźnie z obowiązku dodawania do treści coveru i innych stałych elementów dokumentu oraz zezwala na nie zmienianie nazwy hasła.
"Permission is granted to copy, distribute and/or modify this document under the terms of the GNU Free Documentation License, Version 1.2 or any later version published by the Free Software Foundation; with no Invariant Sections, with no Front-Cover Texts, and with no Back-Cover Texts."
"Treść Wikipedii jest udostępniana w oparciu o licencję GNU Free Documentation Licence. Udziela się zezwolenia do kopiowania, rozpowszechniania lub modyfikację treści artykułów Polskiej Wikipedii zgodnie z zasadami Licencji GNU Wolnej Dokumentacji w wersji 1.2 lub dowolnej późniejszej opublikowanej przez Free Software Foundation; nie zawiera Sekcji Niezmiennych, bez Tekstu na Przedniej Okładce i bez Tekstu na Tylnej Okładce."
Pozostaje więc obowiązek podania autorów, źródła i przy druku powyżej 100 egzemplarzy dołączenie tekstu licencji, przy czym ten obowiązek należy do tego kto kopiuje a nie tego kto dostarcza oryginalną treść.
Jak komuś się bardzo nudzi, to może się dalej bawić w różne cuda wianki w tej sprawie, ale to kompletnie nie ma żadnego sensu.