Konrad Kurzacz wrote:
From: "PB"
Bo to bardzo krótką ścieżką prowadzi do wspomnianych przez Encego klimatów sądów kapturowych i ręcznego sterowania Wikipedią.
Wydaje mi się, że się trochę za daleko zagalopowałeś z Twoimi zarzutami. Przedstawiona przez Ciebie sytuacja byłaby dla mnie nie do zaakceptowania. Nie chciałbym być dłużej użytkownikiem takiego projektu.
Mógłbyś nawet tego nie zauważyć, jak byś nim został. To co piszesz poniżej sugeruje taką możliwość.
Spójrz na to wszystko także od drugiej strony: chyba lepiej, jeśli trudną decyzję podejmuje kilka administratorów jednocześnie niż jeden pojedyczny.
:-)
Spójrz na to od strony szarego użytkownika, którym jeszcze tak niedawno byłeś. Ja kwestionuję prawo wydzielonej, zamkniętej grupki użytkowników do podejmowania tego typu decyzji bez konsultacji z innymi użytkownikami. Nie zrozum mnie źle: nie "małej grupki" tylko "wydzielonej i zamkniętej grupki", która z początku została zdefiniowana jako grupka z przyciskami, a teraz jest przez kogoś dodefiniowana jako grupka mająca licencję na podejmowanie trudnych decyzji i przecinanie węzłów. Najwyraźniej nie ma w tym dla Ciebie nic niezwykłego. Stąd moja wzmianka powyżej, że możesz nie zauważyć swojego wyniesienia. Ot po prostu wyrosłeś ponad tłum -- zwykła sprawa, nie? :-)
Służy to podjęciu właściwej decyzji i uniknięciu zarzutu samowoli w przypadku bardziej złożonych problemów (a wierz mi, nierzadko mamy do czynienia z takimi węzłami gordyjskimi).
Ależ wierzę, węzłów na Wikipedii dostatek. Ale sparafrazuję Encego: nawet praca społeczna ma swoją cenę. Tutaj kawałkiem tej ceny jest otwartość. No, chyba że ktoś przypadkiem zamieni metkę.
Jak pokazują doświadczenia z przeszłości, konsultacje w ww. kwestiach na forum ogólnym prowadziły niejednokrotnie do niepotrzebnego obrzucania się błotem i zbędnych (często także obraźliwych dla wielu użytkowników) komentarzy.
A więc teraz administratorzy nas szaraków zbawią, tak? :-) Już wysoko ponad tym tłumem jesteś, a wciąż tego nie widzisz -- widzisz? :-)
Część tego błota zawsze nam będzie towarzyszyć, bo wiele stóp tutaj stąpa, to i o błoto łatwo, taki jest system, w którym pracujemy. Część błota bierze się z braku konsekwencji w działaniach, który też nam będzie często towarzyszył, bo to taki system.
A jakież to trollowe sprawy wymagają zbawczej interwencji wybranych? Czy zablokować X-a, czy podpuścić Y-a, czy... uwaga, niecne plotki i zarzuty: uwalić Z-a? Po pierwsze, część działań, które można między sobą w tajemnicy uzgodnić, nie pachnie mi ładnie (do samego blokowania tajemnicy nie trzeba), a po drugie zobacz sam, jak łatwo wtedy o plotki i pomówienia. I automatycznie większy dystans między wybranymi i szarakami, i kolejne spory, i kolejne coraz bardziej potrzebne boskie interwencje spod kaptura. I w kółko, aż zostaną sami grzeczni, albo coś się rozpadnie. Ja wcale nie wątpię w to, że spora część administratorów nie chciałaby w którymś momencie dalej w tym uczestniczyć. Nie próbuję tutaj oskarżać Was o zmowę. Pokazuję mechanizm, który właśnie dostał dodatkowe bateryjki. Jasne, że jest szansa, że to się nie spełni. Ale jest też duża szansa, że się spełni, bo chyba wcale nie brzmi bardzo fantastycznie, prawda? Część z tych rzeczy widzimy na co dzień, to tylko kwestia intensyfikacji pewnych zachowań i eskalacji konfliktów: bo choć po cichu podejmiesz decyzję, to ludzi na ten temat piszących nie uciszysz, chyba że kneblem. A knebel to mi średnio "wspieraniem dobrego funkcjonowania społeczności" pachnie.
I apeluję do wszystkich, by nie zapominali, że administratorzy pilnują siebie wzajemnie, by wszystko (także w kwestiach administracyjnych) odbywało się zgodnie z duchem Wikipedii.
A ja przypominam, że każdy miał, jeszcze do wczoraj, prawo kontrolowania admina, nie tylko inny admin.
Pozdrówki,
Bansp