Jakub Bogusław Jagiełło napisał(a):
Michal Rosa napisał(a):
Co nie jest do zaakceptowania, to fakr, że masz własną stronę internetową i ją edytujesz zamiast to wszysko robić na Wiki :)
Nie do zaakceptowania jest niejednokrotnie nażucanie przez Wiki wrednej licencji GFDL... osobiście wolałbym aby można było wybierać licencję tak jak w przypadku obrazków, bo konieczność wydawania do każdej książki używającej artykułów z Wiki drugiego tomu zawierającego tylko licencję GFDL i opaśną listę autorów, z których połowa nie zrobiła nic ponad zmienienie "om" na "ą", albo pododawanie linków które przy druku i tak zostały usunięte jest delikatnie mówiąc bez sensu. Pozostaje jeszcze możliwość pytania się kilkudziesięciu takich "autorów" o zgodę na publikację artykułu na warunkach innych niż GFDL... A jak ma się własną stronę to można albo od razu opublikować jako PD, albo se zastrzec prawa autorskie, ale jak ktoś chce z tekstu skorzystać to uzyska zgodę jednej osoby i nie musi już szukać jak tu skontaktować się z kimś kto 2 lata temu cośtam poprawił, ale już nie zagląda na Wikipedię.
Jakaś wolna licencja, która dopuszcza kopiowanie i przerabianie tekstów ale z zachowaniem informacji o źródle i autorach jest niezbędna w każdym projekcie wiki. Nie da się precyzyjnie rozgraniczyć czyja edycja była bardziej wartościowa od innej. Poprawianie literówek jest tak samo ważne jak dodawnie treści merytorycznych. Poprawianie po kimś kto pisze dobre merytorycznie teksty ale sadzi dużo błędów i ma "okropny język" jest ciężką pracą, za którą należy się taki sam co najmniej szacunek jak za samo napisanie tekstu. Dobry merytorycznie tekst, w którym jest dużo błędów ortograficznych i stylistycznych nie będzie poważnie potraktowany przez czytelnika i wzbudzi w nim wątpliwości co do ogólnej wartości tego tekstu. Przypisanie autorstwa jest konieczne, bo motywuje wielu ludzi do uczestniczenia w projekcie. Mówiąc górnolotnie oni tu piszą bo chcą coś po sobie zostawić i nie ma w takiej motywacji niczego złego. Natomiast "wolność gwarantowana" zawarta w tekście licencji daje ludziom pewność, że nikt nigdy nie położy "łapy" na ich tekstach i nie przejmie ich na własność, tylko one zawsze będą dla wszystkich dostępne.
Licencja GNU FDL jest całkowicie OK z tych trzech wcześniej wspomnianych punktów widzenia i nie stanowi problemu w zastosowaniach sieciowych, natomiast stanowi duży problem przy druku, o czym nie pomyśleli kiedyś założyciele Wikipedii. Nie można jednak wstecznie zmienić licencji bo wtedy trzebaby zapytać o zgodę na to wszystkich wcześniejszych autorów. Licencja w stosunku do tekstów musi być jedna w jednym projekcie bo inaczej uniemożliwiałoby to kooperację. Np: jeden autor chce pisać pod jedną określoną licencją a drugi pod inną, niezgodną z nią i wtedy Ci autorzy nie mogą nawzajem poprawiać swoich tekstów. Z grafikami jest łatwiej, bo one zwykle powstają raz i nie są później zbyt często modyfikowane i można przyjąć zasadę, że osoba modyfikująca ma obowiązek zaakceptować licencję pierwszego wstawiacza.
Fundacja nikomu nie narzuca określonej licencji. Przy nowych projektach dyskutuje się na początku na jakiej licencji ona powinna działać. Np. Wikinews nie są na licencji GNU FDL tylko na CC-BY-SA. Oczywiście taką decyzję można podjąć tylko raz - przy zakładaniu danego projektu - potem nie ma już technicznej możliwości wycofania się z pierwotnej decyzji.