Napisałem, że wypowiadam się jako adwokat diabła, czyli mówię nie swoimi słowami a kogoś kto nas atakuje. Masz dobrą linię obrony, co nie zmienia faktu, że jeden kolega udowadnia właśnie, że nie jest wielbłądem przed sądem, oskarżony przez niejakiego Buzdygana. Ostrożności nigdy zbyt wiele. Nigdy nie wiadomo jak coś zinterpretuje sąd złożony z informatycznych ignorantów podparty niewiele kompetentniejszymi biegłymi. Niestety taka jest Polska rzeczywistość.
Wypowiadam się tutaj tak samo jak Ty - jako osoba prywatna. Jako rzecznik wypowiedziałem się jak na razie dwa razy i to niezbyt publicznie, bo w korespondencji mailowej i rozmowie telefonicznej. Obie wypowiedzi tyczyły się wyjaśnienia przedmiotu działalności Stowarzyszenia, więc nawet nie są warte uwagi.
Nie zamierzam wypowiadać się publicznie bez porozumienia z Zarządem Stowarzyszenia w żadnym kontrowersyjnym temacie. Bez wyraźnych instrukcji odmówię publicznej wypowiedzi. Za małe mam doświadczenie i uważam, że to nie jest uczciwe bym wypowiadał się za grupę bez wyraźnych instrukcji. Tym bardziej, że moje prywatne opinie czasem są różne niż oficjalne Stowarzyszenia. Zaufanie jest jak dziewictwo - traci się je raz.
W omawianym temacie oficjalne stanowisko zaproponowałbym następujące do akceptacji przez Zarząd: Stowarzyszenie wyłącznie wspiera Wikipedię i nie może reprezentować jej interesów. Wszelkie roszczenia prosimy kierować do Fundacji Wikimedia. Popieramy tworzenie Wikipedii, jako zbieżne z naszymi celami statutowymi lecz nie możemy brać odpowiedzialności za działalność osób ją tworzących, nawet jeśli są członkami Stowarzyszenia. Jeśli jednak osoba taka poczułaby się zagrożona z powodu wykonywania działalności społecznej, która jest w zakresie działalności Stowarzyszenia, proszeni o pomoc, uważamy za swój społeczny i moralny obowiązek wesprzeć taką osobę w każdym zakresie w ramach naszych możliwości.
Zadziałam jako adwokat diabła i przedstawię interpretację prawa na naszą niekorzyść: Udostępniając w Internecie mechanizmy umożliwiające w trywialny sposób wprowadzenie dowolnych informacji na bardzo popularnej stronie WWW dajemy narzędzie umożliwiające agitację. To się nazywa współudział albo nieumyślne spowodowanie. Działając w dobrej wierze powinniśmy w miarę możliwości technicznych przeciwdziałać czynom zabronionym. Dwa dni blokady edycji na najbardziej zagrożonych stronach to na prawdę nie jest nadmierna przesada. Raczej jest to nasz obywatelski obowiązek.
Zacznę od prośby - nie używaj terminologii prawniczej występując publicznie jako rzecznik, ponieważ nie posiadasz wystarczającej wiedzy na ten temat (to nie jest pierwszy raz). Mylisz się w zasadzie w każdym fragmencie swojego wywodu:
- nie udostępniamy mechanizmów ani narzędzi, udostępnia je
Fundacja Wikimedia z siedzibą na Florydzie 2) agitacja = publikowanie materiałów o charakterze wyborczym i WZYWANIE do głosowania na kogoś; jak każda strona (typu komentarze na Onecie) Wikipedia teoretycznie umożliwia opublikowanie takich materiałów (nie dotyczy to większości edycji w hasłach o politykach), ale nie oznacza to współudziału ani nieumyślnego spowodowania (!) Podstawy p.k. się kłaniają - to mogłoby być uznane co najwyżej za pomocnictwo (i tak się klasyfikuje odpowiedzialnośc administratorów stron za umieszczane na nich materiały) i tylko w wypadku, jeśli takie edycje nie zostałyby wycofane (patrz pkt. 4) 3) nie rozumiesz co znaczy działanie w dobrej wierze 4) nic nie powinniśmy - tzn powinniśmy w razie wykazania złamania ciszy wyborczej niezwłocznie usunąć materiały ją naruszające, dopiero odmowa bądź zwłoka mogą (w teorii) spowodować odpowiedzialność prawną 5) nie mamy jako wikipedyści żadnych w ten sposób rozumianych obywatelskich obowiązków, natomiast każdy obywatel polski powinien reagować na naruszenie polskiego prawa
szw.
WikiPL-l mailing list WikiPL-l@lists.wikimedia.org http://lists.wikimedia.org/mailman/listinfo/wikipl-l