Za sjp: organ <urząd lub instytucja o określonej funkcji, zwłaszcza związanej
ze sprawowaniem władzy>, i dalej: urząd <organ administracji państwowej o określonym zakresie działania; też: zespół osób i środków zapewniający realizację funkcji tego organu> :-))
Znam tę definicję i wkurza mnie ona od dawna, bo jest kompletnie przestarzała, bo dziś nikt nie mówi o organach w rozumieniu np. odpowiednich instytucji, które się czymś zajmują. Termin ten pozostał teraz bytem wyłącznie abstrakcyjnym, a przestał być namacalnym.
Np. nikt już dziś nie nazywa policji organem pilnującym porządku, a zakładu oczyszczania miasta organem dbającym o czystość i kosze na śmieci. A kiedyś mówiło się właśnie o odpowiednich organach odpowiedzialnych za coś (za czystość, porządek, zdrowie czy nawet zaopatrzenie). Zmianę tę można zaobserwować np. w postaci kompletnego zaniku odmiany w brzmieniu "organa". Zostały tylko "organy".
I tak np. jeśli chodzi o "papierki", to np. starostę (a raczej Starostę) nazywa się organem wydającym prawo jazdy nie w rozumieniu budynku, w którym się ten dokument odbiera, ani osoby składającej podpis długopisem na dokumencie, tylko bytu widniejącego w tym dokumencie, który ma umocowanie prawne do wydawania odpowiedniego "papierka". Tak więc pojęcie organu, kiedyś będące nazwą instytucji, pozostało jedynie w rozumieniu formalno-prawnym właśnie abstrakcyjnego bytu prawnego.
Beno