W dniu 2010-11-29 14:06, Tomasz Ganicz pisze:
Problem w tym, że nie wiadomo skąd ta notatka faktycznie pochodzi - czy np: nie jest choćby fałszywką. To jest ten sam problem co z np: surowymi dokumentami z teczek z IPN. Bez analizy zawodowego archiwisty nie da się powiedzieć, na ile dany dokument jest wiarygodny. Z teczkami z IPN jest o tyle przynajmniej wiadomo, że zasadniczo pochodzą one z archiwów SB i MSWiA i raczej nikt tam po 1989 r. nie dodawał niczego nowego. Wcześniej jednak oczywiście nadgorliwi pracownicy tych instytucji mogli tam pisać różne rzeczy, niekoniecznie zgodne ze stanem faktycznym. Wikileaks samo twierdzi, że sprawdza dokumenty zanim je opublikuje, ale nie wiadomo dokładnie jak. I oczywiście nie podaje skąd je ma.
Zgadzam się z Polimerkiem co do wikileaks. Nie możemy potwierdzić skąd rzeczywiście pochodzi konkretny dokument ze zbioru, dość obszernego, udostępnionego przez wikileaks. Nie wiemy kto wypuścił te materiały i czy, przy okazji, nie doszło do jakichś manipulacji. "Przecieki" wikileaks mogą być źródłem do artykułu o samym portalu.
Co do "teczek z IPN", to *chyba* jednak zupełnie dwie rożne sprawy. Nie miejsce na to, ale nie mogę się powstrzymać żeby nie zauważyć, że po '89 jednak wyprawiano z nimi rożne rzeczy.
Mikołka