to fakt, że przydałaby się jakaś zintegrowana oferta PR - prezentacje, gotowe przemówienia, itp...
Gotowe przemówienia są złe. Nie ma to jak improwizacja. ;) I tak, mówię to całkiem serio. Plan prezentacji - da, gotowa prezentacja - niet. Poprzeć powyższe mogę doświadczeniami z Pyrkonów (2000-2004), Polconu 2005, Zlotu oraz per2per. Nie ma nic nudniejszego i zniechęcającego słuchaczy niż "odczyt". Osobiście jak widzę prelegenta z gotowym tekstem, po prostu wychodzę.
Nie, to nieprawda, że gotowe przemówienia są złe. Prawda jest taka, że każdy człowiek jest inny, i co innego jest mu potrzebne, aby wypaść dobrze. Nie ma nic gorszego, niż improwizujący "na siłę" zwolennik improwizacji - wychodzi znacznie gorzej, niż ten dukający gotowca. Po w nieudanej improwizacji można przeoczyć najważniejsze aspekty przekazu, a w nudnym odczycie - conajwyżej niektórych uśpić.
Improwizacje w 98% wychodzą źle. Odczyty wychodzą źle też w 98%. Prawdę mówiąc dobre przemówienia to niestety tylko kilka procent tych, których się na codzień słyszy. A wystarczy prawie: - dobre przygotowanie (szkic/notatki przećwiczone co najmniej kilka razy) - mówić z głowy - nauczyć się kilku zdań wstępu i zakończenia na pamięć, a w środku nie nudzić ;> - dać się trochę ponieść ;)
Pozdrawiam życząc 'charyzmatycznych' przemówień, Winston