W dniu 24 lipca 2013 16:33 użytkownik Tomasz W. Kozlowski tomasz@twkozlowski.net napisał:
(Ponieważ mój klient poczty chyba psuje kodowanie wiadomości, odpowiadam poniżej bez cytatów.)
Odnosząc się do podniesionego argumentu warto wspomnieć, iż nieprawdą jest, że członkowie jury wykonują tak ogromną pracę, że nie mogliby się jej podjąć w ramach wolontariatu.
W 2011 roku, kiedy organizowałem spotkanie jury w Warszawie, ogromną większość pracy wykonali zwykli wikipedyści (na przykład Karol007 czy PMG), którzy z ówczesnych prawie 17 tysięcy zdjęć wyselekcjonowali kilkaset spełniających minimalne kryteria przyzwoitości, które następnie przekazane zostały do członków jury, a ci z tej grupy wybrali po 50 najlepszych fotografii, nad którymi debatowano na spotkaniu komisji -- wysiłek wymagany od członków komisji był więc ograniczony do minimum.
W 2011 tak się składa, że to ja szukałem ludzi do jury i w tym celu wykonałem dziesiątki telefonów i maili do różnych potencjalnych osób, które by mogły pełnić w niej rolę ekspertów. Odmówiło mi wówczas wielu zawodowych fotografów, właśnie z powodu tej bezpłatności. Ostatecznie było dwóch, ale tylko jeden jako tako aktywny i ten jeden nie był jakoś bardzo wybitną postacią. Równie słabo było z przedstawicielami instytyucji. To była słabość tego jury i od razu zaznaczam, że to nie była Twoja wina Tomaszu, tylko właśnie tego braku możliwości zapłatę za tę pracę. W 2012 jak już pisałem na ten sam problem nadziała się Hanka, dla której, jako wcześniejszej organizatorki paru innych konkursów foto, było w ogóle zdumiewające, że my członkom jury nie chcemy płacić, bo to jest ogólnie przyjęta praktyka. Co do Przykuty - to w momencie, kiedy Hanka zrezygnowała z połowy swojego uposażenia, bo nie dała sobie rady z kwestiami wewnątrz wiki, on się zgodził wziąć tę część na siebie i było logiczne mu wtedy tę połowę uposażenia zaoferować, ale on odmówił i działał jako wolontariusz. Taki był jego wybór.
Ogólnie WLZ z 2011 r. wspominam jako koszmar organizacyjny, wymagający z mojej strony ratowania sytuacji, w momentach gdy Ty, Tomaszu znikałeś na całe tygodnie i nie było z Tobą żadnego kontaktu. Szczególnie trudne było Twoje zniknięcie w momencie rozruchu konkursu, kiedy musiałem z pomocą paru osób nieźle się nagłówkować, żeby doprowadzić do działania kreatora przesyłu. To był jeden z powodów dla którego chcieliśmy mieć w 2012 płatnego koordynatora.