TW> Mylisz sie calkowicie - Google sprawdza sie po to, zeby zobaczyc TW> jakich form uzywaja uzytkownicy jezyka - a to oni sa ostateczna wyrocznia. TW> W rzadkich przypadkach (np. `sex' a `seks') google moze sie mylic w tej TW> sprawie, jednak takie przypadki mozna rozpatrywac indywidualnie. TW> Moznaby zamiast google'a uzywac dowolnego innego korpusu przykladow uzycia TW> jezyka polskiego, ale jak narazie zaden chyba nie dorownuje google'owi TW> rozmiarami i aktualnoscia. TW> Wiekszosc sprawdzanych tym sposobem kwestii to pisownia nowych zapozyczen, TW> nazw wlasnych, uzycie tej a nie innej terminologii itd. Slowniki w tej kwestii TW> milcza lub sa razaco niekompetentne. Nie chce zeby ktos kto nie ma pojecia TW> o informatyce (a nie wmowisz mi ze tworcy slownikow takowe posiadaja) TW> decydowal o terminologii informatycznej, bo zrobi to zle. TW> Przypuszczam ze podobne zdanie maja inni na temat slownictwa swoich dziedzin. TW> (jest tez kilka innych przypadkow kiedy slowniki i uzus sie rozmijaja, TW> zwykle to uzus w koncu wygrywa)
Witam,
w tej kwestii, Tomaszu, całkowicie nie masz racji. Jeśli z wykształcenia jesteś językoznawcą (i -- dokładnie -- skończyłeś filologię polską) zapraszam "na priva", podyskutujemy na poziomie lingwistycznym. Jeśli nie -- pozwól wypowiadać się na temat poprawności językowej specjalistom.
Użytkownicy języka nie są i -- miejmy nadzieję - nigdy nie będą ostateczną wyrocznią. Z bardzo prostego powodu: NIE SĄ specjalistami. Nie znają historii języka, a więc przyczyn, dla których słowa i frazeologizmy mają taką czy inną postać, nie interesują się gramatyką, brutalnie rzecz ujmując -- nie myślą nad językiem i o języku. Badania pokazują straszną prawdę: Polacy (bo mówimy o języku polskim, ale dotyczy to każdego języka) nie tylko nie potrafią się wysławiać, ale i nie rozumieją większości słów, które choć trochę wychodzą poza zakres mowy potocznej.
W Radzie Języka Polskiego też jest wybitny informatyk -- nie musisz się o to martwić. Jest też profesor nauk medycznych, jest fizyk, matematyk, prawnik. Przeciętny użytkownik języka nigdy nie będzie w stanie osiągnąć ich kompetencji językowej (i to nie tylko w ich zakresie wiedzy).
Jak już kiedyś napisałem -- wobec uzusu jesteśmy dosyć bezbronni. Niestety jest też tak, że często ten uzus jest niewłaściwy i wypiera formy prawidłowe, a nie ma skuteczniejszej metody na zmianę tzw. normy językowej, niż uporczywe zachowania nienormatywne wśród użytkowników języka.
Wreszcie -- nie porównuj Google z profesjonalnymi korpusami językowymi! Te ostatnie zawierają fragmenty zdań z gazet, książek, publikacji -- krótko mówiąc wypowiedzi ludzi o ponadprzeciętnej kompetencji językowej (choć oczywiście są tam też duże ilości przykładów mowy potocznej -- ale zaczerpniętych z prozy). Google przeszukuje zasoby Internetu -- a te, pod względem językowym są przerażające, koszmarne, wstrętne. Na zasoby korpusów składa się proza współczesna, proza dawna, nauka, prasa, stenogramy sejmowe i senackie, ustawy itp. Na zasoby Internetu miliony stron domowych, blogów, sklepów -- tekstów pisanych przez ludzi nie dbających o poprawność językową. Różnicy chyba nie trzeba tłumaczyć.
Y Gasset tego na szczęście nie doczekał, ale my musimy to przyznać: Internet należy do mas (w najgorszym tego słowa znaczeniu). A masom nie zależy na tym, by starć się mówić poprawnie. To przecież wymaga trochę wysiłku - a po co się męczyć. Słownik nie tylko jest ciężki, ale i trzeba go kupić... Ich na niego nie stać (i to nie w sensie finansowym).
Pozdrawiam, Andrzej Barabasz (Chepry)