Wydaje mi się, że problem nowych edytorów polega
trochę na czymś innym.
Ludzie zatracili zdolność pisania.
Także ci, którzy jeszcze wczoraj edytowali Wikipedię? Ja nie pisze o tym, że przybywa
mniej użytkowników, tylko ich ubywa - tych najaktywniejszych, tych, którzy potrafią
pisać.
Wystarczy pogooglować po blogach, gdzie
język przestaje już przypominać polski. Co więcej:
coraz mniej userów
posiada wystarczającą wiedzę, by tworzyć nowe lub tłumaczyć istniejące arty
z innych wikipedii.
To racja, chociaż pozostają miliony haseł do napisania, potrzebna jest coraz bardziej
specjalistyczna wiedza, by je napisać.
To jest zapaść systemu edukacji, a nie problem
infoboksów. Jak nieodpowiedzialni gówniarze
pozwoliliśmy odejść wielu
wartościowym wikipedystom, bez których nasza encyklopedia okulała jakieś dwa
lata temu.
Nie, nie dwa lata temu - to dzieje się tu i teraz. Dwa, trzy lata temu, gdy pojawił się
Pan K. i wiele osób odeszło - to było preludium exodusu, a może poczatek tego procesu.
Ex cathedra odrzucono pomysły o panelach eksperckich i o
nagradzaniu laurami, co spowodowało zarzucenie
projektu przez wielu cennych
twórców. W niepamięć odeszły twórcze kooperacje, gdy autor artykułu prosił
kilku kolegów uznawanych za autorytety, by zrobili korektę przed
np. zgłoszeniem do medalu. To pracowało. Dziś mamy do czynienia z totalną
hucpą, gdzie ludzie oceniający dokonania innych na DA czy AnM to osoby,
które - w większości - powinny jeszcze raz zrobić podstawówkę. Rezultat?
Dobrzy odchodzą, a nowych dobrych nie przybywa, bo i niby skąd ich wziąć...
Jak tak dalej pójdzie przegonią nas nie tylko Japończycy, ale pewnie nawet
Łotysze.
Czy istnieje metoda naprawy? Tak, istnieje. Jest nią system zachęt i
promocji oraz powrót do zespołów eksperckich: "Jestem nowy, piszę
o-tym-i-o-tym, potrzebuję pomocy. Czy jest ktoś, kto może poradzić?" Na
takie pytanie powinna znależć się natychmiast odpowiedź kogoś, kto wie i
chce pomóc.
Zapraszam do udzielania się w pytaniach nowicjuszy - jest też dział z pytaniami
merytorycznymi - pisałem do "ekspertów", ale żaden się jeszcze nie pofatygował,
by się przyłączyć. BTW to się teraz nazywa panel pomocy i by nie jątrzyć ran, tak powinno
pozostać.
Mam wrażenie, że dzisiejsi "nowi" są
zostawiani samym sobie. Mnie - gdy
pojawiłem się tu 4 lata temu - nikt nie witał, nikt nie wstawiał mi na
stronę "dobrych rad" (bobym tego, jak i dzisiejsi nuworysze, wcale nie
czytał), ale zaraz zjawiło się kilka osób, które potrafiły i chciały
podzielić się swą wiedzą. Może należałoby wrócić do tamtych metod?
Piotr 'beliss' Domaradzki
Tak, przejdźmy od słów do czynów
przykuta