On Tue, 17 Apr 2012 14:30:36 +0200 Tomasz Raburski <raburski(a)gmail.com>
wrote:
Czyli wszystko cacy?
Profesor popełnia plagiat w książce za którą dostaje pieniądze i która
liczy mu się (zapewne) do dorobku, a przyłapany spuszcza główkę i
mówi, że więcej nie będzie. Jak więc mają działać uniwersytety? Jak w
takich warunkach wymagać czegoś od studentów? Jaki jest sens funduszy
unijnych?
Rozumiem, że społeczność wikipedii zaniecha dalszych kroków. Tutaj
więc sprawa jest załatwiona. Oczywiście autorzy hasła nadal mają
uprawnienia do dochodzenia swoich praw (zakładać tu należy złą wolę,
więc mogą się domagać trzykrotności tego, co otrzymał).
Jako osoba prywatna (nie wikipedysta, ale osoba zainteresowana
tępieniem nieuczciwości na uniwersytetach), napiszę jednak do Forum
Akademickiego i opiszę tę sytuację. Takie rzeczy nie mogą uchodzić
płazem.
Kurcze, zaczynam żałować, że tutaj napisałem. Zastanów się dwa razy,
albo i trzy. Najlepiej to nie wyszło ze strony autora, ale na litość,
załóżmy dobrą wolę. Marek Wroński opisuje w FA przykłady wyjątkowej
bezczelności i sprytu, tego pojmowanego negatywnie, które mają pomóc
uzyskać tytuł naukowy, bądź pozycję na uczelni (czytuję od
czasu do czasu FA). Jaką korzyść dała publikacja skryptu temu
profesorowi?
w.