Jeszcze dodam, że polska tendencja do
spolszczania nazw nie ma nic wspólnego
z komuną, jest o wiele dawniejsza od
komuny. Co więcej, za czasów PRLu
byl to objaw polskiego dążenia do
niezależności, właśnie dlatego że
spolszczanie było bardzo polską tradycją
kulturalną.
***
Dodam przy okazji, że wiele boi o nazwiska
znanych ludzi jest bezpodstawnych, bez sensu.
Kiedyś było mniej ludzi i rola nazwisk była
inna niż w późniejszych czasach. Kiedys były
nie tyle nazwiska co krótkie opisy człowieka,
typu "syn Xa, z miejscowości Y". Nie tylko, że ludzi
było mniej, ale i mniej kontaktów. Opis musiał
byż w miarę jednoznaczny tylko dla niewielkiego
terytorium, a nie w skali wielkiiego państwa lub
wręcz całego świata. Stąd tak wiele Kowalskich
i Smithów.
Ponieważ nie było nazwisk, a tylko krótkie
opisy, to podróznicy w różnych krajach
swój opis-nazwisko tłumaczyli na inny język.
Ponadto stosowano nazwiska i imiona
zarówno w języku ojczystym jak i po łacinie.
Wspomnę, że zarówno Mozart, jak i Szopen,
nazywali siebie różnie przy różnych okazjach
(Mozart z przyjemnością, a Szopen-Chopin
chyba z obojętnością, było mu raczej wszystko
jedno).
Pozdrawiam,
Włodek.