PawełMM napisał(a):
W moich szkolnych czasach, lata pięćdziesiąte, na
nauczycielki mówiło się
matematyczka, historyczka itd. Nazwiska pań (nawet w dowodach osobistych)
były Nowakowa, a nie Nowak. Choć o moich koleżankach już nie mówiło się
Nowakówna.
O feministkach nikt wtedy w Polsce nie słyszał, a jeśli nawet, to nie
stanowiły jakiegoś problemu językowego.
Potem, aby podkreślić równość pań i panów, zaczęto z inicjatywy właśnie
ujawniających się wtedy feministek powszechnie stosować formy męskoosobowe.
Teraz mamy do czynienia ze zjawiskiem dokładnie odwrotnym.
Język żyje i stale się zmienia - nie zatrzymamy tego zjawiska żadnymi
działaniami administracyjnymi.
Tu masz najlepszy dowód na to, jak te formy wprowadzają w błąd. Panie
Dunin i Szczuka nie są nauczycielkami, tylko badaczkami historii. No
cóż, wobec uporu pseudonowoczesności ja ten temat odpuszczam. Górą
krytyczki, historyczki i socjolożki!
Bogu dzięki nie ma przymusu tak mówić, ja tak mówić i pisać nie
zamierzam. A ilekroć zobaczę którąś z tych kobiet w telewizji, to
przypomną mi się Basty, Ausir i Szwedzki, obrońcy praw kobiet do
samostanowienia. Wszyscy z tego wyrosną, tak jak i ja wyrosłem...
Julo
EOT