W dniu 20 grudnia 2010 20:10 użytkownik Tomasz Gursztyn
<tgursztyn(a)gmail.com> napisał:
Niezliczona ilość czasu zaczynamy tracic na te
dyskusję, zepsute było,
posprzątane było, przeproszone było, jak sam czasownik wskazuje, było.
Nie mam poczucia, żebyśmy tracili tu jakoś specjalnie dużo czasu. Na
pewno straciliśmy go mniej, niż zajęło usuwanie i odtwarzanie
większości not biograficznych. "Posprzątane było" dopiero po
stanowczym proteście kilku osób. A to "zepsute było" oznacza usunięcie
bez jakiejkolwiek dyskusji (a więc bez żadnych podstaw) kilkuletnią
pracę wielu osób.
Swoją drogą zwrot "zepsute było" dość trafnie oddaje sytuację, bowiem
nie odnosi się konkretnie do żadnej osoby. Samo się popsuło, samo się
posprzątało. Podobno samo się przeprosiło na IRCu. Nie wiem, nie
byłem. Wszystko dosyć ciekawe... Tu nie chodzi o polowanie na
konkretnego administratora czy wyciąganie nie wiadomo jakich
konsekwencji. W rejestrze usunięć łatwo sprawdzić, kto rozpoczął
usuwanie not, zresztą ta osoba jako jedyna przyznając się do błędu
nałożyła na siebie blokadę na 24h, choć nikt tego nie wymagał.
Natomiast co to za różnica - rozpocząć usuwanie czy się do niego
przyłączyć? Usuwanie poprzez dołączenie się do kogoś innego powoduje,
że czyn ma inny ciężar? Administrator dołączając się do masówki innego
administratora jest zwolniony od obowiązku sprawdzenia, czy to
usuwanie ma jakiekolwiek podstawy? WP:EK i regulamin Poczekalni w
takich sytuacjach nie mają zastosowania?
Nikt z usuwających w żaden sposób nie wyjaśnił, na jakiej podstawie
noty były usuwane. Skąd ta decyzja? Ja na swojej stronie dyskusji
otrzymałem info, że to było zrobione "przy okazji" dyskusji o filmach
i że przesłanki "wydają się wystarczające". Podobnie jak Berasategui -
chętnie bym się dowiedział jakie to przesłanki, bo ja ich nie widzę,
mimo usilnych starań i wczytywania się w dyskusję w Poczekalni. Ta
sytuacja mnie mocno zniechęciła do pracy, więc wolę być przygotowany
na przyszłość.
Jakub