From: "Jacek Walicki"
<ibidem(a)toya.net.pl>
i to błąd, bo: 1) wiele artykułów (np.
biograficznych o postaciach z
XIX-XX
w.) nie zmieniło swej zawartości treściowej (albo
zmalała ona) w również w
"drukowanych" encyklopediach, dlaczego więc je odrzucać?
Ja się już wielokrotnie przekonałem, że jest inaczej. Zarówno aktualizacja
faktów, jak i technikalia typu zmienionej pisowni. Miałem w ręku reprinty
tego, co wychodziło sto lat temu, ba, encyklopedie, nawet te humanistyczne
sprzed 30 lat są nic nie warte, nie mówiąc o wydawnictwach nauk ścisłych
sprzed powiedzmy 10 lat, szczególnie chemia i nie chodzi tu bynajmniej o
nową pisownię związków, jak również zmiany w systematyce biologicznej.
Ergo: tylko aktualia, reszta jako wiedza uzupelniająca, a bazowanie na
starociach - no sorry, sprawdzalem co tam jest. Sprawdzałem dokładnie.
Potwierdzam, kiedyś zacząłem poszukiwać haseł w encyklopedii Gutenberga.
Jest kupe problemów, chociażby z pisownią nazwisk i nazwami
geograficznymi. Pomijam już nieaktualność haseł technicznych, ale te
inne też nie wzbudzają zaufania. W wielu dziedzinach postęp był spory,
aktualne wydają się jedynie hasła o osobach z czasów nowożytnych.
Po kilku próbach porzuciłem tą encyklopedię, ale może jeszcze do tego
wróce, w końcu te kilkanaście tomów wiedzy musi zawierać jakiś przydatny
materiał.
Dla rozweselenia proponuje przeczytać sobie hasło "murzyn" w tej
encyklopedii.
--
mogor