[Wikipl-l] znów genialne i super commons

Tomasz Ganicz polimerek w gmail.com
Śro, 17 Wrz 2008, 07:57:15 UTC


W dniu 17 września 2008 04:54 użytkownik Peter Domaradzki
<belissarius26 w gmail.com> napisał:
> No to się nam ładna dyskusja zawiązała. Wynika z niej głównie to, że
> tak jak dzielimy się na delecjo- i inkluzjonistów, tak - w odniesieniu
> do Commons - dzielimy się na tych, którym tęskno do fair use i ogólnie
> złagodzenia reżimu oraz zdecydowanych obrońców prawideł i zasad.
> Mówiąc wprost sercem jestem za pierwszymi, rozum mówi, że wyłącznie ci
> drudzy mają rację.
> Wrócę jeszcze raz do przykładu, którego użyłem nieco wcześniej - mamy
> (dajmy na to) w książce z roku 2002 zdjęcie popiersia Temistoklesa. Z
> podpisu wynika, że jest to renesansowa kopia popiersia z roku ok. 430
> pne. A więc z popiersiem problemu nie mamy, gdybyśmy sami zrobili to
> zdjęcie będąc w Muzeum Watykańskim, również ze zdjęciem by nie było.
> Ale jest: patrolujący Commons uznał, że zdjęcie jest niewiadomego
> pochodzenia i takiej samej daty, a więc może być ktoś z prawami
> autorskimi. Sprawy nie zmienia fakt, że książka jest tłumaczeniem z
> niemieckiego, a I wydanie niemieckie (z tym zdjeciem) ukazało sie w
> latach 30. XX wieku, bowiem dla wydawnictwa robił je zawodowy fotograf
> i posiadł prawa autorskie. Tu sprawa jest jasna.  Ale oto nieco
> odmienny przykład: w ilustrowanym miesięczniku "Life" z roku 1935 (lub
> 1936?) zamieszczono znane zdjęcie gościa z karabinem w momencie
> trafienia kulą. Zdjęcie to "Life" zamieścił - bodaj jako "Photo of the
> Year" - z adnotacją, iż jest to zdjęcie anonimowe, czyli nie ma
> nikogo, kto by mógł doń rościć prawa autorskie. Czy możemy go użyć?
> Zgodnie ze sztywnymi zasadami nie, ale skoro wykorzystał je "Life"
> najwyraźniej nie obawiając się procesu? I tu kwestia szersza. Bogusław
> Wołoszański w swych książkach zamieszcza wiele zdjęć z II wojny
> światowej, przy czym nie daje żadnego wyjaśnienia nt. pochodzenia
> zdjęć, z których wiele mogłoby być obłożonymi copyrights. Jak to jest
> w takich przypadkach?
>

Jeśli chodzi o Life, to w USA prawo autorskie długo wymagało aby
osoby, które chcą chronić swoje prawa autorskie muszą rejestrować
swoje dzieła w bodaj Bibliotece Kongresu USA, a wszystko co nie
zarejestrowane wpadało automatycznie do domeny publicznej. Te
zarejestrowane dzieła były następnie znakowane znaczkiem c w kółku.
Czyli w odniesieniu do zdjęć było z grubsza tak samo jak w Polsce do
1994 r. Co do Wołoszańskiego to nie wiem jak z nim było. Na pewno nie
miał żadnego problemu do 1994 r. bo mógł swobodnie umieszczać w swoich
książkach wszystkie anonimowo wykonane zdjęcia.  Potem być może
korzystał z tego samego kruczka prawnego z jakiego korzystamy my, to
znaczy, że jeśli jakieś zdjęcie zostało gdzieś opublikowane przed 1994
r. i autor jest nieznany to my też możemy użyć takie zdjęcie. Niestety
to nie działa w sytuacji, gdy ktoś dzisiaj wyciąga jakieś zdjęcie z
prywatnego archiwum, zdjęcie nie było dotąd publikowane i autor jest
nieznany.


-- 
Tomek "Polimerek" Ganicz
http://pl.wikimedia.org/wiki/User:Polimerek
http://www.ganicz.pl/poli/
http://www.ptchem.lodz.pl/en/TomaszGanicz.html


Więcej informacji o liście dyskusyjnej WikiPL-l